...słowność...cecha, która czyni nas wiarygodnymi...niby sprawa oczywista, jednak często tak się dzieje, że zwracamy na to baczniejszą uwagę, gdy stajemy się bardziej dojrzali...i okazuje się, że być słownym, to całkiem trudna sztuka, która wymaga od nas samodyscypliny...nieraz nasze obietnice nie mają pokrycia...zapominamy o danym słowie...a przecież przez słowność, prawdomówność, a zatem wiarygodność jesteśmy postrzegani i odbierani...dziś doszłam do wniosku, że bardzo wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo ważną rzeczą jest ,,bycie słownym''...ba, sama się przekonałam, że jeśli nie dotrzymam słowa, to mogę przestać być kimś, na kim można polegać...niby takie proste, ale nie zawsze nad tym się zastanawiamy...a warto !...bo kiedy postawimy się na miejscu osoby, która oczekuje od nas tej słowności, dostrzegamy , że wcale miłe to nie jest...okazuje się, że nawet o małe i drobne sprawy powinnniśmy się troszyć tak jak o sprawy wielkie...bo wszystkie sprawy są ważne jeśli szanujemy drugą osobę...
...ale nie ma co biadolić...trzeba uderzyć się w pierś...postanowić podjąć się trudu opanowania tej sztuki jaką jest słowność ...i wytrwać w jej realizacji...co niniejszym czynię...i zachęcam do tego wszystkich , którym zdarza się taki ,,grzeszek'' popełnić
...miłego wieczorku życzę...pozdrawiam cieplutko