Agent_Centrali_Rybnej

 
Afiliado: 26/10/2016
Kiedy rybkę sobie zjecie, wnet się lepiej poczujecie!
Puntos142más
Próximo nivel: 
Puntos necesarios: 58
Último juego
Canasta

Canasta

Canasta
6 años 101 días hace

Perfekcyjny pan domu

Dzień dobry. Chciałbym się dzisiaj podzielić z wami poradami dotyczącymi perfekcyjnego życia. A więc do dzieła. Jedną z najważniejszych rzeczy u mnie jest to, że oszczędzam wodę. Chodzi o to, że na przykład wodę po pierogach używam też do parzenia herbaty, która smakuje wyśmienicie. Spłukuję toaletę tylko raz dziennie przed snem więc jest to bardzo duża oszczędność. Naczyń nie zmywam, najczęściej jem z jednorazowych talerzyków. Jednak gdybyście mieli już zmywać czekajcie aż uzbiera się dosyć konkretny stos w zlewie. Gdy matka, żona bądź kochanka każe wam pozmywać powiedzcie że zrobicie to jutro. Chyba nie muszę wam tłumaczyć, że lepiej dostać raz ścierą przez pysk oraz słuchać przez kolejne 30 minut jazgotu matki, żony bądź kochanki niż w wolnym czasie zajmować się myciem talerzy bądź pracować. Jesteście po pracy w domu więc chcecie odpocząć. Skarpetki noszę tak długo aż same stoją i robi się na nich taka jakby powłoka antybakteryjna. Jeśli chodzi o ogólnie pojęte sprzątanie w domu to jest z tym różnie. Ja na przykład sprzątam wtedy jak zaczyna się wszystko kleić więc to też duża oszczędność przede wszystkim mojej energii. Przecież ja mieszkam w tym domu więc mogę w nim mieć tak jak ja chcę. Zdanie innych się nie liczy i nie obchodzi mnie to co sąsiedzi powiedzą. Księdza z kolędą wpuszczam ale w kopertę wkładam wydrukowane, fałszywe pieniądze. Ja mam duże wydatki na alkohol i tym podobne rzeczy więc nie daję pieniędzy tym, którzy mają ich za dużo. Bardzo lubię jeść kiszone oraz sfermentowane potrawy które są bardzo zdrowe więc przy okazji dbam o właściwą perystaltykę jelit. Uwielbiam się najeść do syta takimi potrawami aż w brzuchu czuję miłe bulgotanie oraz aż mi rozrywa dupsko. Jedną z moich ulubionych potraw są kiszone arbuzy, które są bardzo popularne w Mołdawii. Ja nikomu z was jeszcze tego nie mówiłem ale mam korzenie mołdawskie i być może moje zachowanie nieco odbiega od standardów polskich. Na dzisiaj to już wszystko, mam nadzieję że komuś z was przydadzą się moje porady. Pozdrawiam serdecznie Mietek (zawsze do usług).

Sekret zdrowego życia

W prywatnych wiadomościach pytacie mnie co robię że mam taką ładną cerę oraz jak to się dzieje że żyję tak dynamicznie i znajduję na wszystko energię. Otóż nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, jest to bardziej indywidualna sprawa. Jak już kiedyś pisałem mam 163 cm wzrostu oraz około 79 kg wagi, która nieznacznie się zwiększa lub zmniejsza w zależności od pory roku. Czyli można powiedzieć że jestem takim dość konkretnym byczkiem. Odpowiadając na wasze pytanie stwierdziłem, że napiszę wam moje tygodniowe menu i być może ktoś z was sobie coś wybierze lub też komuś pomogę w ten sposób. Zacznijmy więc:
  • Poniedziałek:
  • śniadanie: jajecznica z 4 jaj z szynką, chleb, kawa
  • obiad: grochówka wojskowa, 2 piwa
  • podwieczorek: 3 pączki
  • kolacja: chleb z wątrobianką, kiszony ogórek, 4 piwa
  • Wtorek:
  • śniadanie: chleb ze smalcem i skwarkami, kawa
  • obiad: zupa koperkowa na śmietanie 36%, 6 naleśników z dżemem truskawkowym, butelka wina
  • podwieczorek: budyń waniliowy
  • kolacja: wędzona makrela, chleb, 100 ml wódki
  • Środa:
  • śniadanie: 3 białe kiełbasy z chrzanem, piwo
  • obiad: fasolka po bretońsku z kiełbasą, 2 piwa
  • podwieczorek: 2 rurki z kremem
  • kolacja: chleb ze smalcem i skwarkami, 4 piwa
  • Czwartek:
  • śniadanie: 3 jaja na miękko, chleb, kawa
  • obiad: kapuśniak na żeberkach lub świńskim ryju, piwo
  • podwieczorek: ciastko "Ptyś"
  • kolacja: chleb z salcesonem ozorkowym, 3 piwa
  • Piątek:
  • śniadanie: 3 kiełbasy śląskie gotowane, chleb, piwo
  • obiad: flądra z patelni na smalcu, frytki, 200 ml wódki
  • podwieczorek: kisiel truskawkowy, butelka wina
  • kolacja: kaszanka z cebulą, chleb, 6 piw
  • Sobota:
  • śniadanie: piwo, litr wody
  • obiad: flaki, bułka, 200 ml wódki
  • podwieczorek: 200 g chipsów, 6 piw
  • kolacja: bigos, chleb, 6 piw
  • Niedziela:
  • śniadanie: piwo, 2 litry wody
  • obiad: kotlet schabowy, ziemniaki, kiszona kapusta, kompot
  • podwieczorek: 4 pączki
  • kolacja: śledź w oleju, chleb, 100 ml wódki
Jak sami widzicie to moje sprawdzone, tradycyjne menu. Ja szczerze mówiąc nie lubię zmian, lubię wiedzieć co będę jeść dlatego moje menu z małymi wyjątkami jest praktycznie niezmienne. Mama wie co lubimy i robi nam właśnie takie dania. Co do ilości chleba i zup ważne jest żeby najeść się do syta. To jest właśnie recepta mojego zdrowego życia. Bardzo będę się cieszył jeśli komuś pomogę. PS: bardzo ważne oraz zalecane jest systematyczne wypróżnianie się raz lub najlepiej dwa razy dziennie.


Stany mistyczne po spożyciu białoruskiego spirytusu bez akcyzy

Witajcie w nowym roku. Na wstępie napiszę, że 2018 rok u mnie rozpoczął się bardzo ciekawie. Spędzałem go z kolegą i z jego kolegą z Białorusi. Plan był taki żeby szybko się zaprawić i wyjść na miasto około godziny 23.00 obejrzeć fajerwerki, pobawić się i pooglądać dziewczyny. Zapowiadało się ciekawie gdyż ów kolega posiadał bardzo dużą ilość alkoholu. To był jakiś białoruski spirytus bez akcyzy w plastikowych butelkach. No więc popiliśmy dość sporo tego specyfiku i zrobiło się bardzo sympatycznie. Ja w sumie wypiłem około pół litra tego spirytusu, nawet nie śmierdział jakoś strasznie. Wyszliśmy na miasto tak jak ustaliliśmy i już dalej niewiele pamiętam. Chyba po chwili urwał mi się film. Nie wiem co się później ze mną działo fizycznie lecz w świadomości doznałem jakby to powiedzieć stanów mistycznych. Widziałem, że otworzył się przede mną taki biały tunel skierowany w górę. Nagle tunel ten wessał mnie i obserwowałem świat z wysokości aż gdzieś w chmurach. Można powiedzieć, że połączyłem się z Bogiem. Widziałem ludzi i jakieś sanktuarium maryjne gdzieś w ciepłym kraju. Zaobserwowałem dziwną sytuację, mianowicie papież Franciszek smarował narty Kamila Stocha gumą arabską. Wtedy byłem zdziwiony tą sytuacją a teraz wiem, że był to znak zbliżającego się zwycięstwa. Widziałem wiele takich sytuacji, rozmawiałem nawet z świętym Piotrem i przyznam, że było to przyjemne uczucie, które mogłoby trwać wiecznie. Widziałem też część swojego życia w urywkach. Nie wiem jak długo to trwało ale wydawało się jak kilka lat. Gdy otworzyłem oczy był już wieczór 1 stycznia. Ja byłem bardzo skacowany a obok mnie na sali leżało około 8 delikwentów. Okazało się, że obudziłem się na izbie wytrzeźwień w Koszalinie. Miałem też szyty podbródek ale tego już nie pamiętam. Po wydaniu moich rzeczy osobistych okazało się że nie mam butów ani pieniędzy. Poszedłem więc na boso na dworzec kolejowy w Koszalinie i pojechałem bez biletu do domu do Kołobrzegu. Można powiedzieć, że ogólnie sylwester był udany lecz bardzo drogi. Z tego co się dowiedziałem za tę przyjemność przebywania w tym hotelu będę musiał zapłacić 300 zł. Jednak przeżycie takich stanów mistycznych było warte każdej ceny.

Wypadek przy stole wigilijnym

Skończyły się święta, przed nami końcówka roku a ja chciałbym podzielić się z wami moimi przeżyciami wigilijnymi. W tym roku święta obchodziłem u rodziny na wsi. Jak zwykle zebrało się nas sporo i gdy zaświeciła się pierwsza gwiazdka na niebie wszyscy przystąpiliśmy do spożywania wieczerzy wigilijnej. Ja jak zwykle w wigilię bywa jadłem bez umiaru choć co rok sobie wmawiam, że muszę opamiętać się z tym jedzeniem lecz pokusa spożywania tych przysmaków jest silniejsza ode mnie. Problem w tym, że u mojej rodziny nie ma kanalizacji, jest tylko drewniany wychodek na podwórku. Ja co prawda nie chciałem iść się wypróżnić tylko strasznie zachciało mi się pierdzieć. Ponieważ pogoda nie sprzyjała wyjściu na zewnątrz ja cały czas siedziałem przy stole i wstrzymywałem te pierdnięcia. Stwierdziłem, że wytrzymam z tym problemem do końca imprezy. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że pod koniec imprezy naszła mnie ochota na drugi kawałek karpia. Zjadłem kilka kęsów i było w porządku lecz przy kolejnym stanęła mi ość w gardle. Zakrztusiłem się nią i w tym samym czasie niekontrolowanie, kumulacyjnie się spierdziałem. Poczułem ciepło i lepkość oraz przeszywający ból. Widząc te cierpienie syna, moja mama zadzwoniła po karetkę. Udałem się więc w wigilię wieczorem do szpitala. Miałem tam wyciąganą tę ość, która stanęła mi w gardle oraz dodatkowo okazało się, że przy pierdnięciu popękały mi hemoroidy z którymi miałem już wcześniej niewielkie problemy. Dlatego poczułem ten straszny ból. Przy okazji miałem zrobiony zabieg usuwania hemoroidów i zostałem wypisany ze szpitala dopiero dzisiaj rano. To co mogę napisać to to, że tyłek cały czas nieznośnie piecze. Lekarz powiedział mi żebym nie jadł ostrych potraw i żebym uważał na mokre pierdnięcia po zabiegu. Teraz jestem już w domu, święta miałem nieciekawe ale cieszę się że już po wszystkim oraz z prezentu. Dostałem bardzo fajny trymer do usuwania włosów w nosie i uszach który na pewno mi się przyda.


Zaczerwienienie woreczka mosznowego

Witam. Niedawno u siebie zauważyłem dosyć wstydliwy problem. Jest to takie jakby zaczerwienienie na woreczku mosznowym. Zignorowałem to jednak od wczoraj przy dotyku delikatnie piecze i boli. Kolor mojego woreczka wygląda już jak wiśnia, taka jeszcze niedojrzała. Dzisiaj przy rannym oddawaniu moczu poczułem drażniące mrowienie w tętnicy nasieniowodu oraz w tętnicy dźwigacza jądra. Muszę przyznać że trochę mnie zmartwił ten fakt ponieważ nigdy wcześniej nic podobnego mi się nie przytrafiło. Poczytałem o tym w internecie i dowiedziałem się, że po 35 roku życia u mężczyzn występują choroby jak prostata itp. Ja właśnie w tym roku skończyłem 35 lat więc mogłoby się zgadzać, co niezmiernie mnie martwi. Badając przyrodzenie dłonią w łazience stwierdziłem również, że jądra w woreczku mosznowym znajdują się w optymalnej temperaturze. Niepokoi mnie jednak to, że w powięzi nasiennej wewnętrznej nie wyczuwam powrózka nasiennego. Nie chciałbym w tym wieku już chorować na te męskie choroby, mam jeszcze wiele lat życia przed sobą a moje przyrodzenie jest jedną z najważniejszych części ciała u mnie. Jest tak jakby oczkiem w głowie, które szczególnie pielęgnuje i dbam o nie. Teraz mam takie pytanie do was. Czy ktoś z was przeżywał coś podobnego jak ja i czy ma jakieś wypróbowane sposoby na wyleczenie tej wstydliwej sprawy? Może ktoś ma podobne doświadczenia i mógłby nimi się podzielić. Czy może czekać jeszcze trochę na rozwój sytuacji? Sam już nie wiem. U mnie pójście do lekarza jest ostatecznością, nigdy nie wiadomo na jakiego szamana się trafi, dlatego mam dylemat czy się wyłamać i iść. A może ktoś z was ma w rodzinie lekarza urologa lub sam nim jest i mógłby coś doradzić? Rzadko pytam ludzi o opinię ale tutaj sytuacja z godziny na godzinę wymyka się spod kontroli a ja jestem w kropce. Dla mnie najlepszym prezentem wigilijnym byłoby teraz tylko życzyć mi zdrowia. Z góry dziękuję za okazaną pomoc.