Streszczenie opowiadania pt.:
"Poznanie…”
…jego oczom ukazał się, a właściwie ukazała – nieznajoma, śliczna buzia, ciepła o sympatycznym spojrzeniu osóbka. Jedyne co w tej chwili nasuwało się jemu na myśl to tylko to, że po drugiej stronie, tuż za szybką, siedzi młoda, grzeczna i uśmiechnięta dziewczyna, od której tym uśmiechem można się było bardzo szybko zarazić :)
Widząc, że osoba, która przed nim stała, przesuwa się na bok by schować do portfela wydaną resztę, jemu znowu „włączyła” się ta nieśmiałość… Gdyby się jąkał to prawdopodobnie nie potrafiłby wypowiedzieć normalnie ani jednego słowa…
Został onieśmielony przez ów jakże ciepłe spojrzenie z delikatnym magicznym uśmiechem. Ledwo wycisnął z siebie słowa „dzień dobry”, a tu trzeba jeszcze się przedstawić i powiedzieć po co się przyszło…
Bardzo się denerwował, ale to nie było zdenerwowanie typowe jak zawsze w jego przypadku lecz inne – takie… z zawstydzenia… Uśmiechnął się, Ona także. Przedstawił się prawie półszeptem i pierwszy raz usłyszał Jej głos gdy wypowiadała swoje imię… Teraz już wiedział, że ta sympatyczna osóbka to Arwena :) Wiedział, że tego imienia na pewno nie zapomni… Nie potrafił powiedzieć nic więcej jak tylko to w jakim celu przyszedł – Arwena uśmiechając się podała zaklejoną kopertę z jego imieniem i nazwiskiem.
Ta jego wrodzona nieśmiałość nie pozwoliła jemu na nic więcej, na żadne nawet najkrótsze rozmowy – został „sparaliżowany” nią od środka i by cokolwiek zrobić, powiedzieć – wziąwszy kopertę do ręki podziękował i pożegnał się, ostatni raz spoglądając na uśmiech tej sympatycznej dziewczyny…
W tamtym czasie nie przypuszczał jeszcze jakie konsekwencje ma to dzisiejsze spotkanie – co się wydarzy później…
Dla niego, w jego oczach, owa dziewczyna pracowała bardzo „daleko” od niego. Nie wiedział, że to jeszcze nie koniec, że to tylko początek tego co dopiero miało nastąpić…
Po tym jak poznał Arwenę, przychodził do Niej tylko po wspomniane odcinki z wypłaty lecz potrafił już odrobinę z Nią rozmawiać… Dla niego to był duży postęp, aby nie powiedzieć przełom gdyż wciąż tkwiła w nim ta „jego” nieśmiałość, która ściskała za gardło…
Mijały kolejne miesiące pracy. Przychodził do Arweny coraz częściej lecz wciąż z lekkim strachem w sercu. Przychodził i stopniowo coraz bardziej zaczynał Ją lubić…
Pewnego dnia jak grom z jasnego nieba spadła na niego wiadomość, że Arwena… cdn…
-------------------------------------------------------------------------------------------
"Bez rozłąki, nie ma słodyczy spotkania..."