Streszczenie opowiadania pt.:
"Przed poznaniem..."
Był strachliwy, nieśmiały, nie wyróżniał się niczym. Starał się siedzieć cicho gdyż nie lubił zamieszania wokół siebie. Wolał ciszę i spokój. Tak ma do dziś i nie potrafi tego zmienić, próbował lecz zawsze kończyło się na tym samym... na bycie sobą... Chodził do swojej pracy, którą tak uwielbia - teraz uwielbia jeszcze bardziej gdyż... (o tym w innym opowiadaniu)
Wszystko o czym chciałby opowiedzieć związane jest z nim, jego głupim charakterem i miłością...
A jego historia zaczęła się kilka lat temu - już nie pamięta dokładnie kiedy lecz wydaje się, że mógł to być rok 2008, koniec tego roku...
Pracował jak wszyscy, wdrażał się powoli, poznawał ludzi, z którymi pracował - stawał się pewniejszy siebie. Lecz wciąż "bał" się wszystkiego i wszystkich. To było niezależne od niego, miał tak od zawsze, ale małymi kroczkami stawał się odważniejszy.
W pracy jak to w pracy - codziennie uczył się czegoś nowego, napotykał nowe problemy, poznawał innych pracowników - ich było tak dużo! Wciąż więcej i więcej - dziś choć ze swojego otoczenia zna już wielu - wciąż to mało...
Raczej nigdy nie miał problemów by poznawać, pracować, rozmawiać w męskim gronie - choć i tak pewniej czuł się sam lub w mniejszej grupie - wciąż miał problemy z kobietami... Może nie widać tego na zewnątrz lecz w nim w środku pojawiała się ta nieśmiałość czasami strach. Nawet gdy powtarzał sobie, że to bez sensu, że to głupie i niepotrzebne - nie potrafił przestać.
Ktoś kto mógłby obserwować z boku może nawet by tego nie zauważył bo na zewnątrz nie okazywał tego co czuł, dobrze się kamuflował...
Ile to razy był zły na siebie z tego powodu, ile to razy ten jego dziwny charakter "narobił" jemu problemów... Nie potrafi zliczyć... To się chyba nazywa zakompleksienie, potworna nieśmiałość czasami śmieszność, niedorzeczność... No cóż był jaki był i nikt tego nie potrafił zmienić...
Ale wracając do tematu... W pracy poznawał coraz bardziej swoich współpracowników, w tym pewną kobietę. Panią C. Można tu wspomnieć, że jeszcze gdy nawet nie wiedział o jej istnieniu to mógł usłyszeć... ją... a raczej jej śmiech... Był tak doniosły, że było ją słychać na końcu korytarza przez zamknięte dwoje drzwi :)
Ot taka "szalona", sympatyczna osoba, która nie pozwoli sobie w przysłowiową kaszę dmuchać...
Poznając ją mógł być nawet lekko przerażonym, ale szybko zrozumiał, że ona taka po prostu jest - ma ogromne poczucie humoru i potrafi się śmiać nawet ze znanego już palca :))
To była jedyna kobieta z jego działu, w którym pracował - owszem w innych działach także były kobiety, ale rzadko wyściubiał swój nos poza mury swojego korytarza i unikał spotkania z nimi...
Tak minął pierwszy miesiąc jego pracy. Dowiedział się, że tzw. "kwitek" - odcinek z wypłaty odbiera się "na dole w kasie". Więc nieświadomy niczego pomaszerował właśnie tam - na dół... Na wspomnianym dole czyli parterze (bo on pracował na 1-wszym piętrze) znajdowała się - w zasadzie można powiedzieć - inna firma. Nigdy się tam nie "zapuszczał". Nie wiedział co "tam" jest, czego może się tam spodziewać, więc szedł znowu z nutką niepokoju w duchu i myślami "co mnie tu spotka, co tu jest i kiedy będę znowu w swoim pokoju"...
Z daleka zauważył okienko, przy której chyba nigdy nie kończyła się kolejka - pomyślał, że to pewnie jest właśnie owa kasa i mimo, że był pracownikiem i mógł podejść bez kolejki po ten kwitek - to on stanął w kolejce za wszystkimi bo oczywiście się bał...
Kolejka szybko posuwała się do przodu i zbliżał się coraz bliżej do niego. Nie myślał nad tym, kto może znajdować się po drugiej stronie, stał spokojnie i czekał. Dopiero gdy był już drugi w kolejce, jego oczom ukazał się... cdn...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Gdyby miłość była prostą sprawą, moglibyśmy iść teraz przytuleni do siebie..."