Zielony baldachim czaszek
Tryska zgnilizną krew
A usta milczeniem przemierzone
I czeluść czarnych robaków
Tylko włosy płynęły miodem
Na zakręt ulicy
A ją obmywał deszcz
Ciemnych powykręcanych kropel
Nic już nic nie poradzę
Ja tylko proszę- zamknij ten chłód
W rozgałęzieniach dłoni
Zakryj nagość powieki
Jak ryba w półodrętwieniu
A tańczysz w orszaku Belzebuba