Oczekuję spełnienia swego losu
Prywatnej Apokalipsy
W znieruchomiałej pozie
W gestach zamarłych
W skamieniałej twarzy
Próbuję zatrzymać resztki życia
Które niewdzięcznie
Przez palce przecieka
Tyle lat ubyło
Tyle dni
Tyle godzin
Wszystkie bez znaczenia
Dziś tkwię w jednym punkcie
Nie mogąc sie cofnąć
A biec pod prąd nie mam sił
Więc się śmieję w słońce
Śmieję sie do ptaków
I z własnej duszy szydzę
Że nic po latach nie mam
A śmierci wołać nie będę
Więc oczekuję spełnienia swego losu
Prywatnej Apokalipsy
Po cichu
Czekam zagłady
Samounicestwienia