fangry

 
Afiliado: 21/05/2011
Witam
Puntos90más
Próximo nivel: 
Puntos necesarios: 110

NIECH WSZYSCY WIEDZĄ ŻE......

Z marzeń sennych powstałaś 
śmiałej myśli porywu,
tęsknoty - rodzicielki
pragnień nowych dopływu.

Ochoczo się zerwałem
z pierwszym brzasku świtaniem,
z głośno bijącym sercem
wyszedłem na spotkanie.

Z daleka Cię ujrzałem
raźnie naprzód stąpałaś,
nagle - na powitanie
słońca twarz zajaśniała.

W głębokiej dotąd ciszy
ptasi chórek zaśpiewał,
jak w teatrze statyści
ukłon zrobiły drzewa.

Spragnionego czekaniem
pięknem zaczęłaś karmić,
niczym tęcza na niebie
jaśniałaś kolorami.

Każdy krok Twój przybliżał
skrytych marzeń spełnienie,
serce z piersi się rwało
spadło, tęsknoty brzemię.
IDOL

ANIOŁEM STRÓŻEM BYĆ!


Odkąd Cię poznałem
wnet poczułem chemię
jak grzyby po deszczu
rosło me pragnienie

Czy jest dzień spokojny
czy szaleją burze
chcę być osobistym
Twym aniołem stróżem.

Ciągle mieć na oku
bezustannie baczyć
żebyś nie zbłądziła
gonić podrywaczy.

Bronić Cię od złego
po zakupy skoczyć
wieczorem zamykać
pocałunkiem oczy.

Szeptać miłe słówka
rozpalać do biała
wprawiać w dobry humor
byś się ciągle śmiała

Jednak nie chcesz tego
choć to bardzo boli
dlatego że brak mi
skrzydeł i aureoli ?
IDOL


DOZGONNE BENEFICJUM.

Party się rozkręcało 
kelner niósł Calvadosy
orkiestra tusz zagrała
z wolna ucichły głosy.

Na dywanie strzyżonym
tak czerwonym jak piekło
ktoś na schodach się zjawił
prowadzących na piętro.

Pewnie anioł myślałem
chociaż suknia czerwona
była wprost zaprzeczeniem
jak i odkryte ramiona.

Nogi lycrą świeciły
czułem się jak nowicjusz
ciało pożądane jak
dozgonne beneficjum.

Z wdziękiem się poruszała
co stopień światła bladły
kiedy się uśmiechnęła
wszystkim szczęki opadły.

Ciepłym głosem witała
dusza we mnie płonęła
obróciwszy na piecie
w gąszczu gości zginęła.

Cień pragnienia się rodził
wraz z nim rosła myśl trwożna
żeby z oczu nie stracić
byle tylko ją poznać.

Premierem być czy królem
dla niej bym zrobił wszystko
byle tylko jej służyć
zawszę być przy niej blisko.
IDOL


NAD BRZEGIEM MORZA.

Pod osłoną chmurek 
słońce bieg kończyło
gorące promienie
pośród fal topiło.

Niczym Marko Polo
w słońce zapatrzony
podziwiając zachód
szedłem rozmarzony.

Spostrzegłem z daleka
biel włosów jaśniała
przepiękna kobieta
obok wydmy stała.

Wzrokiem w dal wpatrzonym
wciąż sięgała dalej
jak by chciała zliczyć
niespokojne fale.

Widząc zgrabną postać
przyszło mi do głowy
otoczyć ramieniem
zostać jej księgowym.

Skrupulatnie liczyć
nawet małą jotę
każdy pocałunek
najmniejszą pieszczotę.

Już się szykowałem
do pierwszego kroczka
ciemności zapadły
zabrała ją nocka.
IDOL 

BEZ CIEBIE ................................

Piękny pogodny ranek
a jednak czegoś mi braknie
dusza się z ciała wyrywa
jak kania dżdżu łaknie.

Świat codzienny harmider
od rana ma na ustach
niczym w górskim kanionie
w sercu głęboka pustka.

Jak drogocenna perła
z kąta oka wypływa
goryczy nurt zasila
Twój obraz łza rozmywa.

Westchnienie,pełne bólu
z piersi się wydobywa
gaśnie jak płomień świecy
w konwulsjach dogorywa.

Nadziei cień się jawi
na smętnych myśli giełdzie
że problem się rozwiąże
bo jutro nie nadejdzie.
IDOL