Zaiste, gdybym miała coś napisać, coś co mogłoby mi przynieść jakowyś sumpt i splendor, to musiałby być poradnik dla nieudacznika. Albowiem tylko mojej niecnej osobie utrafić się mogła złota rybka, której spełnienia życzenia nie chciałam. A teraz jeno, aby patrzeć, a nie dziwować, że głupich nie sieją, a sami się rodzą, a i niekiedy z rozumnego kiep bo mu się zdaje, że gwiazdy podle dłoni łyskają, a to odbicie onych na jeziorze ino. Tedy złota rybka ogonkiem fyrgnęła i gubki pogardliwie wydymając, z powrotem w odmęt jeziora plusła. Tylem ją widziała. A po świecie śmiech ino i litościwe pojrzenia..
Morał bajdy taki, że złotym rybkom nie zagląda się w zęby, a darowanym życzeniom- w umowy.
Moje alter ego nie możne jednak pogodzić się ze statyczną postawą dzieweczki, która tylko myśli,o niepowodzeniu. Moje alter ego domaga się by dzieweczka, wrzuciła do stawu kilka lasek dynamitu, tudzież zerwaną linię wysokiego napięcia, coby rybka wiedziała, że życzenia ofiarowuje się na czeku in blanco i nie można go zrealizować w chińskiej fabryce ciasteczek z wróżbą. Moje alter ego nie che, by dzieweczka patrzyła na odbłysk gwiazd w odmęcie. Chce, by dzieweczka nie oglądając się na rybki i ich kutfowe życzenia, sięgnęła gwiazd faktycznie. Jednak moje alter ego, wie jednocześnie,- i to jest paradoks, jak orwellowskie dwójmyślenie- że w dzisiejszych czasach prawdziwe są tylko odbicia na tafli, a wygrywają tylko ci co nie zaglądają życzeniom w umowy i drobny druczek poniżej gwiazdek.