Zakopanem tłok bywa tylko po przyjeździe warszawskiego pociągu. Gruba jejmość przepycha się do przodu bez kolejki.
- Nie pchojciez sie, paniusiu - upomina ją kierowca - ni mocie się po co spiesyć, i tak was na roz nie zabiere.
Szczyt sezonu. W zatłoczonym autobusie starszy już wczasowicz tęsknie spogląda na zajmujący spory kawałek podłogi koszyk. Wreszcie pyta:
- Gaździnko, to wasz koszyk?
- Mój.
- Czy mógłbym sobie na nim usiąść, bardzo bolą mnie nogi.
- Siadojciez se, panocku, siadojcie, ino uwazujcie na jojka.
- Wieziecie jajka w tym koszyku?
- Nie, gwoździe!
Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanął i kiwa głową z podziwem i mówi: - Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babe spod chłopa wywiało...?
Baca oprowadza turystów po Tatrach.
- Tatry mają dwa miliony lat i trzy miesiące
. - Baco, skąd wiecie to aż z taką dokładnością?
- A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i gadał, ze mają dwa miliony. To ile mogą mieć teraz?
Siedzi baca przed chatką. Przed bacą kloc drewna i kupka wiórków. Przechodzi turystai pyta:
- Baco! Co tam strugacie?
- Ano, cółenko sobie strugom.
Turysta poszedł. Następnego dnia rano przechodzi tamtędy i widzi bacę. Baca siedzi przed klockiem drewna i go struga. Przed bacą górka wiórów. Turysta pyta:
- Baco! Co tam strugacie?
- Ano, stylisko do łopaty sobie strugom.
Następnego dnia: Baca siedzi przed chatką, w rękach trzyma drewienko, przed nim kupa wiórów. Ten sam turysta pyta:
- Baco! Co teraz strugacie?
- Jak nic nie spiepse, to wykałacke
Góral przyprowadził swoja żonę będącą w ciąży na badania okresowe. Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał. Do gabinetu wchodzi mąż i pyta o zdrowie żony. Lekarz odpowiada:
- No cóż, u waszej żony jest ciąża pozamaciczna.
Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.
- Nie trzeba, gazdo, żona już płaciła.
- Panie doktorze, macie tu 1000 zł, i nie mówcie nikomu, że pozamaciczna, bo jeszcze chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba.
Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach. Jedna z nich się chwali:
- A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to się tak jako nazywo: ugryź - nie, nie ugryź!... użarł - nie, nie użarł... A! Już wim! UJOT!
Stary Baca postanowił odwiedzić wdowę. Puka wieczorem do jej chaty:
- Kto tam - pyta wdowa.
- Stasek Gąsienica od Krzeptowskich z Gubałówki - odpowiada baca.
- Wejdźcie, tylko niech ostatni z was zamknie drzwi...
Rozprawa w sądzie o przyznanie alimentów:
- Baco, a znacie tę oto Marynę?
- Ano znam.
- A to dziecko, to wyście jej zmajstrowali?
- Ano ja.
- A co będzie z płaceniem za dziecko?
- Ja tam panocku za te robote nic nie chce.
Egzaltowana turystka mówi do górala:
- Ależ pan musi być szczęśliwy... patrzy pan na zaślubiny górskich
szczytów z obłokami, widuje pan zachodzące słońce wypijające czar
niknącego tajemniczego dnia...
- Oj widywołem jo, widywołem - przerywa góral - ale już teroz nie piję.
Mixer___
Za górami, za lasami!!!
Afiliado:
Obudziło się we mnie zwierzę....obawiam się jednak że to leniwiec!!!
Último juego