Do rzeczy. Miałem parę ładnych lat przerwy - studia, praca, rodzina, Serwis, zresztą nie tylko on, ale w ogóle gry odeszły w kąt. Cóż, teraz w życiu mam trochę więcej czasu - chciałem wrócić do tej wciągającej zabawy w bilard - do ciekawych turniejów z nagrodami w pokojach graczy, które rywalizowały ze sobą, tak na polu wysokości nagród, jak i urozmaiceń rozgrywek - a były w takiej ilości, że przez całą dobę non stop można było coś znaleźć - i to naprawdę były ekscytujące rozgrywki, nie to co te popłuczyny autojoin w obecnych pucharach. Chciałem wrócić do lig bilardowych, tworzonych przez adminów najlepszych pokoi - emocjonujących rozgrywek rozłożonych na sezony trwające tygodniami. Do for bilardowych, jakie miały najpopularniejsze roomy. Do rozmów, jakie można było toczyć przy stole bilardowym - a to ze znajomym, a to zawierając zupełnie nową, ciekawą znajomość.
Ale zaraz, zaraz - tego wszystkiego już nie ma. Nawet z przeciwnikiem przy stoliku nie można pogadać. Współczuję młodym, którzy tego nie znają. Jakie fajne było uczucie, kiedy w jakimś prestiżowym turnieju w lubianym roomie rozgrywany był mecz między bardzo dobrymi/znanymi graczami albo rozgrywano finały/półfinały tego turnieju. Wchodziło po kilka, czasem kilkanaście lub więcej osób do tego pokoju, kibicowano, komentowano rozgrywkę, niektórzy tylko obserwowali. Jeżeli samemu się doszło tak daleko, to miało się naprawdę wielką satysfakcję, stawałeś się na chwilę taką mini gwiazdą, to było lepsze niż sama nagroda za turniej. W ligach za to królowali najlepsi - tu nie było skrótów, żeby coś osiągnąć, musiałeś stawać się lepszy, tu nie było dróg na skróty - jeden mecz o niczym nie decydował. Poprawiała się Twoja gra w bilard - poprawiało się twoje miejsce w lidze lub awansowałeś do lepszej. Sto razy bardziej miarodajne niż jakikolwiek ranking. W ligach wyrastali prawdziwi masterzy, z którymi potem zaszczytem było zagrać i byli takimi mini gwiazdami na dłuższą metę. To wszystko było naprawdę bardzo ciekawe i urozmaicone, niektórzy nawet naprawdę żyli tym wirtualnym światem bilardowej społeczności. Powstało kilka ciekawych for internetowych należących do pokoi graczy, gdzie o tym wszystkim dyskutowano, ale potem już nie tylko o bilardzie. Powstawały przyjaźnie, znajomości, zjazdy. Znam co najmniej jeden przypadek ślubu. Dziś z tego wszystkiego nie zostało nic - null - zero. Ja i tak mam dużo szczęścia, przynajmniej kiedyś mogłem się fajnie pobawić, współczuję ludziom, którzy bawią się od niedawna i nawet nie wiedzą co stracili. Z drugiej strony mają szczęście - nie widzą tego upadku.
Nie jestem naiwny - rozumiem dlaczego tak się stało - postawiliście, jak większość branży na casual i poprawność polityczną. Wszystko zautomatyzowane, nie ma ryzyka wulgarnych zachowań przy stolikach, nikt nie zarzuci kolesiostwa automatowi, jak kiedyś zarzucano to adminom. Nikt nie będzie narzekał, że jakiś admin w pokoju gracza robi złe rzeczy ze swoim pokojem, nikt w ogóle nie przejawi żadnej inicjatywy - tak jest najgrzeczniej, najbezpieczniej i najłatwiej. Tylko jednego w tym wszystkim nie przewidziano - że wraz z ludźmi, których zastąpił automat, odejdzie także z tej gry dusza. Czasem mi się przypomni i rozgrywam tu parę partyjek, ale nie jestem w stanie przełknąć więcej niż trzech z rzędu. Bo niby dlaczego? Kiedyś można było w jeden dzień zagrać kilkadziesiąt partii , a wielu grało więcej - ale społeczność i wszystko, co wyżej napisałem sprawiało, że to miało sens. A teraz po co - dla kilku obrazków zwanych osiągnięciami. Co one w ogóle znaczą, zwłaszcza w tłumie nieznajomych. Tak naprawdę wbijanie kulek na komputerze w dobie dzisiejszych epickich i casualowych, ale na swój casualowy sposób też epickich, gier, nie będzie nigdy konkurencją samą w sobie. Ratować taki serwis może tylko fajna i ciekawa społeczność, a tu już takiej nie ma, przez fatalne zmiany. Do samej gry się nie przyczepiam, ale to co zrobiliście z otoczką to dno i nawet najlepsze symulowanie samej gry nie ma szans tego naprawić. Cóż, może od czasu do czasu sobie o Was przypomnę i wpadnę na kilkanaście minut powbijać kulki, bardziej prawdopodobne, że może za następnych kilka lat coś mnie tknie, przypomnę sobie o grach wp i znowu tu wejdę. Mam cichą nadzieję, że za tych parę lat, jak już wam liczba graczy spadnie do niewielkiej garstki, to przetrzymacie, nie zbankrutujecie i wrócicie do starych, dobrych rozwiązań, które były siłą tego serwisu.